Urodził się 3 marca 1922 roku w Toruniu, zmarł 9 stycznia 1981 w Warszawie. Jeden z najważniejszych polskich kompozytorów oraz uzdolniony pianista. Jednocześnie twórca tajemniczy, nieznany szerokiej publiczności, stroniący całe życie od mediów i wywiadów. Częściej grywany zagranicą niż w kraju.

Współtwórca największych dzieł naszego kina „Potopu” i „Krzyżaków”, a jednocześnie polskiej szkoły animacji! Człowiek – tajemnica, nieznany gigant urodził się w gotyckiej kamienicy na toruńskiej starówce.

Serocki był współtwórcą festiwalu ”Warszawska Jesień”,  jednym z czołowych przedstawicieli awangardy w nowej muzyce polskiej. Zadziwiał objawiającą się w jego twórczości różnorodnością zainteresowań, idącą w parze z aktywnością życiową. Do dziś młodzi kompozytorzy walczą o nagrody Międzynarodowego Konkursu Kompozytorskiego im. K. Serockiego. A trzeba powiedzieć, że zaczynał naprawdę wcześnie…

Mam 4 latka, to mogę już być muzykiem

Zainteresowania muzyczne Serockiego ujawniły się bardzo wcześnie, chociaż w jego domu nie było tradycji muzycznych. Rodzice posłali go na lekcje gry na fortepianie do najlepszej w mieście nauczycielki – Marii Drzewieckiej, gdy miał zaledwie 4 lata. Naukę kontynuował w Konserwatorium Pomorskiego Towarzystwa Muzycznego w Toruniu.

Pełny, toruński wątek w życiu Serockiego znajdziecie TUTAJ  

Był też uczniem najstarszej szkoły średniej w rodzinnym mieście: I Męskiego Gimnazjum i Liceum im. Mikołaja Kopernika. W maju 1939 roku zdał maturę. Czasu nie spędzał tylko na nauce. Uprawiał intensywnie sport, trenował pływanie oraz pięściarstwo w którym odnosił znaczne sukcesy. 1 września 1939 wybuchła II wojna światowa…

Powstaniec, bydgoszczanin, Warszawiak

Podczas wojny znalazł się w Warszawie.  Brał udział w Powstaniu Warszawskim, gdzie odniósł ciężki postrzał w czoło, który rozbił mu część czaszki. Wyraźny ślad po tej ranie pozostał do końca życia. Po wojnie najpierw zakotwiczył się w Bydgoszczy, gdzie 15 kwietnia 1945 roku został zaangażowany jako kierownik działu muzycznego w Teatrze Państwowym. 

Potem zamieszkał w Warszawie gdzie włączył się w odradzający się polski ruch muzyczny. Wraz z Tadeuszem Bairdem i Janem Krenzem założył „Grupę 49”, której głównym celem było komponowanie utworów nowoczesnych, a jednocześnie wpisujących się w nową Polskę, do czego zmierzali nadając swym dziełom odpowiednie tytuły lub wykorzystując muzykę ludową

Ojciec „Warszawskiej jesieni” idzie w świat

Dzięki niemu i Tomaszowi Bairdowi narodził się jeden z najważniejszych festiwali muzyki poważnej w Polsce – „Warszawska jesień”. W 1956 Baird i Serocki założyli Międzynarodowy Festiwal Muzyki Współczesnej, który w 1958 przekształcił się w „Warszawską Jesień”. 

W międzyczasie zaczęły się sypać nagrody na konkursach muzycznych. W krótkim czasie stał się jednym z najważniejszych kompozytorów polskich. Utwory Serockiego wykonywano w Holandii, Szwecji, Danii, Szwajcarii, dotarły one też m.in. do Wenezueli, Bejrutu, Japonii i Stanów Zjednoczonych, znajdowały się w repertuarach słynnych orkiestr i dyrygentów oraz zespołów kameralnych. Gdyby sporządzić statystyczne zestawienie, mogłoby się zdawać, że jego muzyka bardziej jest obecna w świecie, niż w rodzinnym kraju

W pracy twórczej był szalenie precyzyjny: „Nie chodziło mu jedynie o dobry pomysł na dzieło, nie tylko o absolutną techniczną perfekcję w jego realizacji, ale także o bezpośredni kontakt z wykonawcami swoich utworów, których zawsze wnikliwie słuchał, i których uwagi przyczyniały się walnie do ostatecznego kształtu kompozycji”. Najbardziej niedocenioną częścią jego twórczości pozostaje… muzyka filmowa.

Chodzi o to by muzyka grała z filmem  

Już na początku lat 50. zaczął pisać muzykę filmową. Zaczął od socrealistycznego „Czarciego żlebu” w reżyserii Tadeusza Kańskiego i Aldo Vergano (1950). Wykorzystał w niej „folklor podhalański, ale też wiele zaczerpnął z neoromantycznego symfonizmu, impresjonizmu i szeroko pojętej estetyki neoklasycznej”.

Łącznie skomponował muzykę do czternastu filmów fabularnych i około trzydziestu krótkometrażowych (dokumentalnych i animowanych). Po 1965 roku kompozytor zawiesił działalność filmową, by w 1974 roku powrócić jeszcze spektakularnie w „Potopie” Jerzego Hoffmana.

Głównym zagadnieniem jakie interesowało go w muzyce filmowej była kwestia przystawalności muzyki do obrazu i wzajemnej relacji między tymi elementami. Biogram ze strony serocki.polmic.pl cytuje słowa Serockiego, z przemówienia przygotowanego na Zjazd Filmowców w Wiśle, w listopadzie 1949 roku: „Mówiąc najogólniej, muzyka w filmie powinna w sposób sugestywny podkreślać, pogłębiać emocjonalnie to co widzimy w obrazie. (…) Nie wszyscy kompozytorzy zdają sobie sprawę z jej specyficznych wymagań, co prowadzi do pewnych niebezpieczeństw. Po pierwsze do pominięcia faktu, że muzyka musi „grać” z obrazem, musi być synchroniczna z obrazem i środkami przystosowana do swego celu, a nie może istnieć sama w sobie, bo wtedy często przeszkadza wręcz w oglądaniu obrazu. A po drugie do naturalizmu, który polega na najłatwiejszym, schematycznym traktowaniu ilustracji muzycznej przez naturalistyczne a nie emocjonalne traktowanie muzyki w filmie”.

Serocki bardzo mocno naciskał na konieczność współpracy reżysera i kompozytora przy tworzeniu muzyki do filmu. Najpełniej udało mu się zrealizować swoje założenia podczas współpracy z Aleksandrem Fordem. Razem zrobili „Młodość Chopina”, „Piątkę z ulicy Barskiej”, „Krzyżaków” i „Pierwszy dzień wolności” (związki Forda z Toruniem opisujemy TUTAJ).

O ironio najlepszym ich wspólnym dziełem był „Ósmy dzień” z 1958 roku. To tam Serocki miał okazję do „zademonstrowania swej wszechstronności i niesztampowości”. Film będący adaptacją prozy Marka Hłaski został zatrzymany przez cenzurę i doczekał się polskiej premiery dopiero ćwierć wieku później, w 1983 roku.

Karol Bulanda opisując muzykę filmową Serockiego podkreślał, że „cechuje ją wysoka wartość artystyczna (…) nietuzinkowość (…) piękno oraz profesjonalizm techniczny”, a także „odpowiedniość audiowizualna i emocjonalne uwydatnienia”. 

„Kończ Waść” te dwa nagie miecze!

Nasz bohater jest autorem muzyki do dwóch wielkich dzieł naszej kinematografii „Krzyżaków” Aleksandra Forda (1960) i „Potopu” Jerzego Hoffmana (1974). Do dziś, są to dwie  największe i najbardziej spektakularne produkcji polskie. Zdaniem krytyki muzyka do filmu Hoffmana jest największym dokonaniem Serockiego w zakresie muzyki filmowej. Wspomniany już Karol Bulanda charakteryzuje ją m.in. takimi słowami: „Nie da się ukryć, że muzyka w Potopie jest zauważalna, często stając się równoważna wobec obrazu. To prawie autonomiczne dzieło czerpiące ze stylu kompozycji Serockiego z lat 70., a mimo to nieodstające artystycznie od epoki przedstawionej w filmie”. Fachowcy uważają ścieżkę dźwiękową do „Potopu” za pokaz absolutnego mistrzostwa Serockiego.

Jeszcze mniej znany, w i tak mało znanej szerokiemu odbiorcy twórczości Serockiego, jest jego romans z animacją. Kompozytor napisał bowiem muzykę do flagowych dzieł „polskiej szkoły animacji” z przełomu lat 50. i 60.. To animacje takich mistrzów jak Jan Lenica, Julian Antonisz i Walerian Borowczyk.

Człowiek – enigma

Dlaczego tak niewiele wiemy o Kazimierzu Serockim i jego muzyce filmowej? Po pierwsze Serocki… niemal nigdy nie udzielał wywiadów. Nie chciał mówić o swojej muzyce. Należał wąskiego grona czołowych kompozytorów, którym muzyka polska zawdzięczała wysoką rangę w świecie, ale dla publiczności pozostał postacią wręcz tajemniczą. Uważał, że wypowiada się poprzez muzykę w sposób wystarczający. Jego małomówność pozostaje legendarna. W zasadzie więc wszystko, co wiemy o kompozytorze, pochodzi z drugiej ręki, ze wspomnień ludzi, którzy go znali. Unikał nawet fotografowania się. 

Już za jego życia media to zauważały. Tak pisał „Express Wieczorny”: „Bez wątpienia Kazimierz Serocki jest jedną z najbardziej tajemniczych postaci w polskiej muzyce współczesnej”. („Express Wieczorny” 20 września 1973).

Po drugie dla muzykologów i badaczy jego twórczości muzyka filmowa Serockiego nigdy nie była przedmiotem istotnego zainteresowania. Przyczyny takiego stanu rzeczy tkwią – jak sądzi Karol Bulanda – „w oszczędności wyrazu i środków technicznych”.

Serwis serocki.polmic.pl podaje ciekawe cytaty, pokazujące, że prywatnie był zupełnie inny. Przyjaciel Augustyn Bloch mówi na przykład tak: „Kazio Serocki był żywiołem. (…) Z niego wszystko kipiało. (…) To tak, jakby był wrzątek. (…) Ja to się czasami cieszyłem, że mogę z nim być, ponieważ ja jestem z natury może też gaduła, ale nie mam tej siły….”.  Zaprzyjaźniony muzyk Szábolcs Esztényi opowiada natomiast: „Cudowny, piękny człowiek – i w całej swojej ogromnej wiedzy, i naturalności (…) Przede wszystkim brak wszelkiego zakłamania, ogromna szczerość, wręcz prostolinijność.”  

A to słowa Josepha Häuslera, niemieckiego muzykologa: „Gdziekolwiek się pojawił, z miejsca stawał się centralną postacią, nie z powodu skłonności do egoistycznej dominacji, lecz dzięki spontanicznej zdolności do nawiązywania kontaktów z otoczeniem”. Serocki, człowiek – enigma…

Odchodzę

Po napisaniu muzyki do „Potopu” władze zapraszały kompozytora do najważniejszych gremiów związanych z kinem. Został m.in. członkiem Komisji Ocen Fabularnych Filmów Kinowych przy Naczelnym Zarządzie Kinematografii. Wtedy był u szczytu możliwości twórczych, wciągnięty w wir zawodowej i społecznej aktywności. Osiągnął znaczącą pozycję w rodzimym środowisku muzycznym i renomę międzynarodową.

We wrześniu 1979 roku dostał wylewu krwi do mózgu. Mimo udanej rehabilitacji jego stan zdrowia poprawił się na dosyć krótko. Zmarł 9 stycznia 1981 roku.

 

PS: czasami nie ma sensu opracowywać czegoś na siłę, kiedy wcześniej zrobił to mistrzowsko ktoś inny. Dlatego cały wpis o Kazimierzu Serockim oparliśmy o materiały zebrane i udostępnione na stronie poświęconej kompozytorowi w ramach Polskiego Centrum Informacji Muzycznej http://www.serocki.polmic.pl/index.php/pl

Dziękujemy Wam drodzy Autorzy za super robotę jaką wykonaliście, a osoby chcące dowiedzieć się o kompozytorze niemalże wszystkiego, zapraszamy na tą stronę.