Andrzej Seweryn Dowiedz się więcej

Dużo pisano o tym filmie, duże robiono sobie nadzieje na debiut reżyserski mistrza sztuki aktorskiej Andrzeja Seweryna. Sześćdziesięcioletni wtedy artysta wziął się za trudny temat, który miał poruszyć wiele śpiących polskich demonów narodowych. Niestety, efekt zdaniem krytyki nie zachwycał, chociaż obraz zyskał też grono wiernych widzów. Krytyka dzieliła się zresztą na pół. Z zachwytem pisały o filmie media katolickie, bez subtelności zaś – cała filmowa prasa branżowa.

Aleja gwiazd

Przy filmie pracowało wiele sław, począwszy od Andrzeja Seweryna („Ziemia obiecana”, „Ostatnia rodzina”), przez znakomitego scenografa Janusza Sosnowskiego („Seksmisja”, „Kingsajz”), autora muzyki i zdobywcę Oscara Jana A.P. Kaczmarka, gwiazdę telewizji Roberta Janowskiego, po popularnego ówcześnie aktora Michała Zebrowskiego. Zdjęcia zrealizował znakomity operator Piotr Wojtowicz („Sztos”, „Różyczka”, serial „Ekstradycja”).

Ekipa kręciła w kilku miejscach na terenie Polski – w Toruniu, Warszawie, pałacu w Radziejowicach oraz w Lądzie nad Wartą i Mogilnie, gdzie znajdują się piękne, stare klasztory. Oprócz Mogilna, w regionie kujawsko – pomorskim kręcono też w Wenecji (wieś na Pałukach), zespole pałacowym w Lubostroniu i w okolicach Żnina,

Scenariusz stworzony przez Macieja Strzembosza („Ranczo”, „Kasia i Tomek”, „Sługi Boże”) powstał w 1997 roku i aż 9 lat czekał na realizację. A był to scenariusz, który poruszał pomijane dotąd w polskim kinie tematy.

Nasz ksiądz ma HIV

Główny bohater to młody i charyzmatyczny Ksiądz Jan (Michał Żebrowski), który swego czasu był misjonarzem w Afryce. Głosi ewangelię wśród warszawskich narkomanów, a dzięki niekonwencjonalnemu podejściu do młodzieży, udaje mu się dotrzeć do ich umysłów i serc. Tylko w jego towarzystwie miłośnicy strzykawki wychwalają Pana śpiewem i ostrą muzyką. To oczywiście nie podoba się przełożonym księdza Jana.

Ksiądz Jan przyjaźni się bowiem ze swoimi podopiecznymi, jest z nimi bardzo zżyty, spędza z nimi wolny czas i nawet w kościele akceptuje ich niecodzienne zachowania, sposób ubierania się czy muzykę. Aby ukrócić takie działania, nie licujące – zdaniem hierarchów – z powagą instytucji kościelnych, biskup podejmuje decyzję o wysłaniu Jana na studia do Rzymu. Ten nie chce jednak opuścić swoich młodych przyjaciół i postanawia odwołać się od tej decyzji do samego prymasa.

Niespodziewanie jednak całe jego życie ulega gwałtownej przemianie, gdy po rutynowych badaniach dowiaduje się, że jest nosicielem wirusa HIV. Na wieść o tym nawet jego matka odwraca się od niego, uważając, że przyniósł jej wstyd. Również wyjazd do Rzymu staje się nieaktualny. Za zgodą biskupa ksiądz Jan, chcąc nie chcąc, porzuca swych młodocianych wiernych, opuszcza parafię i zaszywa się w klasztorze, aby tam samotnie zmierzyć się z tragedią.

Interesują mnie trudne tematy

„Kinowy debiut reżyserski Seweryna w sześćdziesiątym roku życia nie szafuje eksperymentami formalnymi, ale jest obyty z językiem filmu i warsztatem realizatorskim” – recenzowała Dominika Kaszuba z serwisu Megafon.pl

Sam reżyser tak mówił o swoim filmie: „Interesują mnie trudne tematy i tylko takie mogłem podjąć w filmie”. Faktycznie, temat był trudny. W naszym kinie praktycznie nie pokazuje się księży mających wątpliwości, wahania wiary, walczących ze sobą i Bogiem. Zdaniem zachwyconego filmem krytyka z tygodnika „Niedziela”: „to uniwersalna opowieść o nieuchronności cierpienia, przemijania i śmierci. O zmaganiu się z dylematami moralnymi i egzystencjalnymi. Bo tak naprawdę filmowy ks. Jan uosabia po prostu człowieka – w sytuacji krańcowej, ostatecznej. A każdy, wcześniej czy później, w obliczu śmierci przecież się znajdzie”.

Czy kościół umie rozmawiać z młodymi?

Ważnym wątkiem jaki Seweryn podnosi w swoim filmie, jest problem zdolności dorosłych do nawiązywania relacji z młodymi ludźmi. Ks. Jan jest duszpasterzem młodzieży uzależnionej od narkotyków. Ci młodzi ludzie przeszli już w życiu więcej niż niejeden dorosły. Jan rozumie, że nie można z nimi rozmawiać językiem „świętych obrazków” i „pomódl się do Bozi”. To, że zaczyna rozmawiać ze swoimi podopiecznymi w zrozumiały sposób, nie bojąc się używania „ich” języka, staje się zresztą powodem wrogości ze strony kościelnych zwierzchników.

Tymczasem kto wie, czy właśnie to spostrzeżenie reżysera nie jest jednym z najważniejszych. Nasze czasy – było to aktualne w 2006 roku, jest i dziś – wymagają takiego przedefiniowania oficjalnego języka „dorosłych”, tak by można było za jego pomocą normalnie kontaktować się z młodymi pokoleniami.

Pocięty scenariusz

Reakcje krytyki były bardzo różne. Umiarkowane lub negatywne w mediach branżowych i portalach filmowych, pełne zachwytu w mediach katolickich. Krytykujący szczególnie zwracali uwagę na niekonsekwencje scenariusza Macieja Strzembosza, który po znakomitym i dynamicznym początku w połowie filmu „zaczyna się sypać i zamiast realistycznego spojrzenia na nasze społeczne fobie, zaściankowość, zamienia się w grzeczną bajkę” (Dagmara Romanowska, Onet.pl).

Warto jednak dodać, że bardzo niezadowolony był sam autor scenariusza, który w wywiadach żalił się na realizatorów filmu: „Scenariusz do tego filmu napisałem w 1997 r. Wciąż jednak „nie było klimatu”, jak słyszałem, by go zrealizować. Teraz się udało, ale 30 proc. scenariusza zostało wycięte przed rozpoczęciem realizacji” – mówił w wywiadzie dla tygodnika Niedziela .

Z pierwotnego scenariusza wycięto m. in. rozbudowany wątek matki księdza, która nie mogła pogodzić się z chorobą syna. Zmieniono też zakończenie, które miało mieć miejsce w pierwszą rocznicę śmierci księdza Jana, tracąc niestety szansę na mocny, symboliczny wydźwięk.

O czym więc jest film Andrzeja Seweryna?

Wbrew pozorom nie jest to film o reakcjach na ludzi chorych na śmiertelną chorobę, jaką był ówcześnie AIDS (wywoływany przez wirus HIV). To bardzo ważny wątek, ale nie najważniejszy. Chyba najtrafniej ujął to krytyk „NiedzielI”: „To opowieść o człowieku, który udziela innym rad, a potem nagle znajduje się w sytuacji, kiedy te rady musi zastosować. To film o dorastaniu do gotowości proszenia o pomoc, do tego, że ratunek jest w drugim człowieku, często spotkanym zupełnie przypadkowo”.

Ciekawostki

  • 15 – kilogramów, tyle schudł do roli Jana Michał Żebrowski
  • 30,8 – km, ilość taśmy filmowej zużytej na potrzeby produkcji
  • 653 – liczba statystów
  • 1997 – w tym roku powstała pierwsza wersja scenariusza
  • trójka pracowników agencji reklamowej z Krakowa (w tych rolach Wojciech Mecwaldowski, Joanna Liszowska i Joanna Sydor) jedzie na koncert gwiazdy, piosenkarza Pawła do Torunia. W filmie podróż trwa 3 dni (z dwoma noclegami w międzyczasie), mimo że odległość pomiędzy oboma miastami wynosi 420 km i da się ją pokonać w 6 godzin

Gdzie widać Toruń?

  • Pod Krzywą Wieżą – scena spaceru po Toruniu ks. Jana i Marty
  • Hotel Heban, przy ul. Małe Garbary – sceny intymne, pomiędzy ks. Janem i Martą (Joanna Sydor)
  • Dwór Mieszczański, przy ul. Podmurnej – Dwór zagrał hotel, nocleg w jakim zatrzymała się w Toruniu grupa krakowskich „reklamiarzy” z ks. Janem
  • Rynek Staromiejski i Ratusz – scena spaceru po Toruniu ks. Jana i Marty
  • ul. Żeglarska – scena spaceru po Toruniu ks. Jana i Marty
  • otoczenie i wnętrze katedry św. Janów – scena spaceru po Toruniu ks. Jana i Marty
  • brzeg Wisły od strony Kępy Bazarowej – scena rozmowy ks. Jana ze swoim przyjacielem, piosenkarzem Pawłem (Robert Janowski)