Ryszard Kruk Dowiedz się więcej
„Taksówkarz”, reż. Ryszard Kruk, 2010, dokumentalny

Dokument Ryszarda Kruka jest piękną, nostalgiczną opowieścią o nieuchronnym przemijaniu, samotności i wielkim zaangażowaniu w swoją pracę. „Opowieść o człowieku z zasadami w świecie korporacji” – pisano. Niestety, film był ostatnim akordem pięknej historii wspaniałego człowieka. Na szczęście udało się ocalić ją od zapomnienia.

Henryk z zasadami

Zawsze schludnie ubrany, o nienagannych manierach, sypiący dowcipami. Z włosami przyprószonymi siwizną, w nieskazitelnie czystym fiacie 125p był uwielbiany przez torunian. Pan Henryk Janicki, najstarszy taksówkarz w Toruniu – 50 lat za kółkiem. W jego taksówce nie było widać dyndających breloczków, nie słyszało się ryczącego radia, a pasażer nie nigdy nie doświadczał nerwowej czy brawurowej jazdy.

W dobrym guście było wracanie z weekendowej imprezy właśnie z panem Henrykiem, który „dla miłych pasażerów” miał zawsze przygotowane… prezenty. Pięknie opowiadał o tym w filmie oraz na spotkaniach z widzami podczas pokazów na festiwalu Tofifest: „Dla moich pracodawców, bo to są moi pracodawcy, zawsze miałem szacunek. Jeżeli jakaś pani była szczególnie miła, to miałem dla niej ukrytą czekoladę, a jadącemu z nią panu wyciągałem z bagażnika piwo”.

W ostatnich latach na postojach taxi tworzyły się — rzecz dziś niespotykana — kolejki oczekujących konkretnie na fiata pana Henryka. Nikogo nie dziwią więc wpisy na forach internetowych, jak ten z blogu Tofifest: „Ciekawe co teraz porabia Pan Henryk? Zawsze piszę przez duże «p», bo on dla mnie był klasa. Dwa razy z nim jeździłem i wspominam to jak totalny kosmos. Duży rispekt Panie Henryku”.

Akcja „Ratujemy Fiata Pan Henryka!”, czyli życie dopisuje epilog

W 2008 roku Kafka Jaworska, szefowa festiwalu Tofifest, zorganizowała w legendarnym Kinie Orzeł (dziś już nieistniejącym), premierę „Taksówkarza”. Wtedy Pan Henryk jeździł już tylko na nocnych kursach, by zabić tęsknotę i żal po utracie swojej ukochanej żony. To jej, jak mówił w filmie: „wszystko w życiu zawdzięcza”.

W czasie realizacji filmu Henryk Janicki miał 77 lat i obchodził pięćdziesięciolecie pracy w zawodzie. Rok po nakręceniu dokumentu zrezygnował z licencji taksówkarza. Bezpośrednią przyczyną rezygnacji była obawa o własne życie. Starszy pan przeżył bowiem napad rabunkowy i został brutalnie pobity przez dwóch młodocianych bandziorów, którzy wsiedli do jego taksówki. Jego stan zdrowia wciąż się pogarszał, dlatego zrezygnował z ukochanej pracy.

Zgłosił się wtedy do Ryszarda Kruka, żeby pomógł mu sprzedać wysłużonego filmowego fiata. Ryszard natychmiast zadzwonił do organizatorów Tofifest i błyskawicznie powstał plan ratunkowy – podczas festiwalu zorganizowana została zbiórka pod hasłem „Ratujemy Fiata Pana Henryka!”. W nagłośnienie akcji włączyły się m. in. RMF, Radio ZET, Czwórka, stacje i gazety z Torunia, Telewizja Polska z Bydgoszczy.

Odzew przeszedł najśmielsze przewidywania i udało się kupić samochód, ratując w ten sposób od zezłomowania fragment toruńskiego dziedzictwa kultury. Cała suma ze zbiórki wspomogła Pana Henryka. W ten sposób życie dopisało ostatni rozdział do scenariusza „Taksówkarza”.

Są takie momenty w życiu

„Są takie momenty w życiu, że aby nie stracić bezpowrotnie czegoś ważnego należy działać” – mówił Ryszard Kruk portalowi naszemiasto.pl – „Akcja nie odniosłaby sukcesu bez wsparcia i osobistego zaangażowania pomysłodawcy zbiórki Jarka Jaworskiego wraz z ekipą organizującą Tofifest” – podsumował.

Ale nie wolno zapominać, że zbiórka udała się tak naprawdę dzięki wielu osobom. Również dzięki pomocy i życzliwości pań z Wydziału Spraw Administracyjnych Urzędu Miasta Torunia. Pomógł również Wydział Sportu i Turystyki UM, a w akcję zaangażowało się Stowarzyszenie FSO Autoclub.

Niestety Pana Henryka już z nami nie ma. Odszedł w marcu 2016 roku. Pozostał po nim piękny film.